Już dawno planowałam podejście do burgerów z komosy ryżowej. Nie jest to najłatwiejszy materiał na wegańskie kotleciki, ponieważ nijak nie należy do kleistych produktów tak jak np. kasza jaglana czy soczewica, więc trzeba ją połączyć z innymi składnikami aby uzyskać w miarę zwartą konsystencję. Nie mogłam zgodnie z sezonem nie użyć dyni 🙂 Słoneczny kolor burgery zawdzięczają kurkumie, miałam ochotę jak zwykle zaszaleć z indyjskimi przyprawami, ale nie chciałam ich całkiem upodobnić do tych z soczewicy, które mam nadzieję już znacie. Poszłam zatem w standardowe zioła i moje ukochane, suszone pomidory!
Wegańskie burgery z komosy ryżowej i dyni
Drukuj przepisWartości odżywcze
- 149 Kalorie
- 20g Węglowodany
- 5g Tłuszcze
- 6g Białko
Składniki
- 60g komosy ryżowej
- 25 g płatków owsianych, górskich
- 5 g siemienia lnianego
- 10 nasion słonecznika
- 100 g dyni hokkaido lub piżmowej
- 2 łyżki posiekanej, czerwonej cebuli
- 60 ml wody
- łyżeczka bazylii
- łyżeczka oregano
- 1/3 łyżeczki kurkumy
- ostra papryka (wedle preferencji)
- 3 duże, suszone pomidory z zalewy
- około 1/2 łyżeczki soli
Przgotowanie
Komosę ryżową i dynię gotujemy w lekko osolonej wodzie (ja ugotowałam je razem).
Po odcedzeniu wyciągamy dynię i w miseczce rozgniatamy jej kawałki widelcem.
Płatki owsiane oraz siemię zalewamy w kubeczku niedużą ilością wrzątku (60ml) i odstawiamy na 10 minut pod przykryciem, następnie blendujemy uzyskując kleistą papkę.
Wszystkie przygotowane produkty wkładamy do miski, dodajemy posiekane suszone pomidory, cebulę, słonecznik oraz przyprawy, całość dokładnie mieszamy.
Otrzymaną masę dzielimy na trzy części, formujemy w spore kule i kładziemy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, następnie dociskając łyżką formujemy burgery.
Blaszkę wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w 220'C przez 20 minut.
4 komentarze
Kinga
5 listopada 2016 o 16:58Smacznie 🙂
lov healthy life
6 listopada 2016 o 06:28Hej, mega podoba mi się wyzwanie! mam nadzieję, że na blogu pojawi się podsumowanie z tego wzywania bo chętnie bym poczytała o Twoich wnioskach 🙂 pozdrawiam ciepło!
sanitera
8 listopada 2016 o 07:45Smacznie wyglądają i na pewno są smaczne, muszę spróbować taką wersję bo jest o wiele zdrowsza niż mięsna.
Anna
9 listopada 2016 o 11:52Świetny post, super blog 🙂
Przyznam Wam się, że od pewnego czasu prawie do każdej potrawy dodaje olej lniany i moja odporność bardzo się podniosła.