Jak już wspominałam na instagramie - postawiłam sobie wyzwanie:
SIEDEM DNI NA DIECIE ROŚLINNEJ
Z szacunku dla wegan staram się pamiętać o różnicowaniu diety roślinnej od weganizmu w nazewnictwie - wiem, że weganizm to coś więcej niż sama dieta.
Oprócz tego, że chciałam sprawdzić, jak się na takiej diecie "żyje" na co dzień (bo, że wytrwam, to było dość oczywiste, nie ma raczej diety, której nie jestem w stanie przetrwać, poza tym brakuje mi tylko kawy z mlekiem, bo z roślinnym jakoś mi nie podchodzi 🙂 ), ciekawiło mnie jak mój organizm zacznie się zachowywać po paru dniach bez produktów zwierzęcych .
Kolejnym powodem była mobilizacja do stworzenia nowych, roślinnych przepisów dla moich roślinożernych czytelników, tak więc przed Wami pierwszy z nich - podstawa, bez której nie funkcjonuję.
Ciastko do kawy musi być! Czarnej kawy oczywiście.
Wegańskie, dietetyczne ciasteczka owsiane
Drukuj przepisSkładniki
- 100g "resztek" z sokowirówki (mix burak, marchew, jabłko)
- 100g płatków owsianych
- 50g płatków jaglanych
- 50g płatków orkiszowych
- 1 duży, dojrzały banan (110g)
- 2 duże daktyle (15g)
- 15g siemienia lnianego
- 15g wiórków kokosowych
- 30 g rodzynek
- 15 g nasion słonecznika
- 10 g oleju kokosowego
- 100 ml wody
Przgotowanie
Siemię lniane oraz daktyle zalewamy wrzątkiem (100ml) i odstawiamy na minimum 30 minut.
Po upływie tego czasu do składników dodajemy również kawałki dojrzałego banana i całość blendujemy na kleistą masę.
W sporej misce mieszamy płatki, wiórki, rodzynki oraz słonecznik, następnie wlewamy przygotowany, bananowy "kleik" z siemienia lnianego, olej kokosowy oraz wspomniane powyżej "resztki" z wyciskarki (opcjonalnie możecie użyć 100 g utartej drobno marchewki).
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy, formujemy kule wielkości piłeczki ping-pongowej, następnie ściskamy je w dłoniach tworząc okrągłe ciasteczka, które układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Ciasteczka pieczemy w 200'C przez 20 minut.
Jakiś czas temu mogliście przeczytać na moim blogu recenzję wyciskarki do soków marki Redmond.
Oprócz pysznego soczku wyskakują z niej resztki/wiórki z użytych owoców/warzyw.
Po co mają się marnować, kiedy można je zużyć do pysznych, wysoko błonnikowych ciasteczek?
4 komentarze
Elizabeth Lawess
24 października 2016 o 16:12Zawsze takie ciasteczka przypadają mi do gustu. Jednak nie jadam ich za często, gdyż jestem na redukcji 🙂
Kinga
24 października 2016 o 17:27Smacznie 🙂
Anonimowy
25 października 2016 o 08:25A jakie ciasteczka poleci Pani cukrzykowi 2 ?Czy te mogą być?
Pitou
25 października 2016 o 14:21Od razu biorę się za pieczenie i nie mogę się doczekać kolejnych przepisów 😉 Najchętniej zobaczyłabym na Twoim blogu kolejne słodkie przepisy wegańskie (ciasta, babeczki, śniadania na słodko) Mam nadzieję, że odczujesz pozytywną różnicę po tych 7 dniach 😀