Bez kategorii

Migawki z Chin

Zanim sklecę kolejny przepis, to pomęczę Was trochę zdjęciami z mojego wyjazdu, które dotychczas udało mi się zrobić.
Miałam szczęście już trochę wyrwać się poza miasto i zobaczyć dwa inne, oraz piękne widoki podczas podróży do jednego z nich, oddalonego o 1200 km od mojego miejsca pobytu.
Zdziwiona faktem, że ów podróż mam odbyć pociągiem, dowiedziałam się, że zajmie to jedynie 4 godziny z minutami i tak też było.. 🙂

Po drodze miałam w planie spać, jak to w pociągu, ale za oknem były takie widoki, że spędziłam całą trasę z nosem przyklejonym do szyby pstrykając zdjęcia telefonem komórkowym..

Gdy dojechałam do miasta Wuhan, okazało się, że jest to najcieplejsze miasto w Chinach, więc prawie spłonęłam od środka, szczególnie zważywszy na całkowicie słoneczny dzień, ale warto było :

Żeby nie było tak całkiem nie tematycznie, to pare jedzeniowych zdjęć też dla Was mam, wzięłam dziś aparat do gigantycznego supermarketu, na którego końcu mamy kilka lad z gotowymi produktami/daniami na ciepło i na zimno, raj dla leniuchów jeśli chodzi o lunch 🙂

Zamierzam wypróbować kilku podejrzanie wyglądających rzeczy, dziś podjęłam już pierwsze ryzyko!

Zresztą, tutaj i tak wszystko jest słodkie, nawet jak jest ostre i słone jednocześnie, więc poza mięsem nie boję się aż tak bardzo eksperymentować z nowościami.

placki, naleśniki, „bliny” – jak zwał, tak zwał

Po lewej smażony ryż z jajkiem i (chyba) smażony makaron (że niby z warzywami:P), natomiast po prawej na pierwszym planie kulki ryżowe zawijane w ten charakterystyczny liść, następnie kolejne kulki ryżowe z warzywami, z tyłu owoce morza zawijane ala sushi i różne inne propozycje na parze.

Powyższa galaretka to.. chyba coś z odmiany ryżu kleistego, oczywiście na słodko, bo jakże by inaczej 😉 za to na pierwszym z powyższych zdjęć ciąg dalszy smażonego ryżu na milion sposobów i.. no właśnie, to co dziś kupiłam:

 
Zgodnie z moim wstępnym przypuszczeniem jest to bardzo neutralna w smaku bułka na parze, choć inna od przeciętnych sprzedawanych tutaj, bo jak na moje skromne oko miała do czynienia z fasolą 😉
Natomiast ostatnia fotografia przedstawia porcjowanie i pakowanie bardzo charakterystycznego owocu, który choć początkowo pomyliłam z Durianem okazał się być Jackfruitem – również charakteryzującym się niespotykanym zapachem 😉


Pozdrawiam Was ciepło (bardzo ciepło..) i obiecuję opublikować jak najszybciej coś pysznego 🙂

Może Ci się spodobać również

19 komentarzy

  • Odpowiedz
    setterka
    16 lipca 2013 o 10:35

    Fajna taka podróż:) Tyle nowych rzeczy można zobaczyć i się dowiedzieć:) Np. ten ryż:D Coś przedziwnego:D

  • Odpowiedz
    Woogie Boogie
    16 lipca 2013 o 10:50

    Też bym tak chciała pozwiedzać i popatrzeć na takie widoczki 🙂 Na ostatnim zdjęciu właśnie przypuszczałam, ze to durian, ale osobiście myślałam, ze jest on wielkości pomelo. Coś mi się pomyliło czy durian ma smak/zapach cebuli? 🙂

  • Odpowiedz
    ewlyn
    16 lipca 2013 o 10:50

    A probowalas Duriana? Ponoć paskudny jest :p

    • Odpowiedz
      Agata
      16 lipca 2013 o 11:01

      Niestety jeszcze się nie skusiłam – boję się, że będzie tak okropny, że będę musiała potem wywalić całość 😀
      Słyszałam gdzieś plotkę, że ze względu na okropny zapach nie można go przewozić w samolotach 😛

  • Odpowiedz
    Ania Weis
    16 lipca 2013 o 11:35

    Też byłam w Chinach, bardzo dobrze wspominam moją podróż. Czasem tłum ludzi był już męczący i chciałam od tego uciec, ale teraz bardzo za tym tęsknię.

    Zaskakujące było jedzenie. Ryż to mit. Wszyscy ostrzegali przed brudem i chorobami, mówili, że nie będę w stanie niczego zjeść, a ja będąc na miejscu nie myślałam o niczym innym jak tylko o jedzeniu, było po prostu pyszne i żałuję, że nie jadłam więcej 🙂

    withlovetocook.blogspot.com

  • Odpowiedz
    Anonimowy
    16 lipca 2013 o 11:41

    a jak to się stało, że pojechałaś do chin? Taka wycieczka czy jakoś na dłużej? Potrzeba dużo funduszy na taki wyjazd?

  • Odpowiedz
    teenager ;)
    16 lipca 2013 o 12:15

    super wyjazd !! wiele zobaczyłaś , też bym chciała ;p najbardziej kuszą mnie te placuszki, naleśniczki itp. 😉

  • Odpowiedz
    Kinga Kornacka
    16 lipca 2013 o 12:50

    Zaciekawił mnie wygląd niektórych z tych produktów.. napewno nie mogłabym nie oprzeć przed próbowaniem tych nieznanych mi potraw 🙂

  • Odpowiedz
    Kokodylek
    16 lipca 2013 o 13:39

    Och, ale cudowną miałaś wycieczkę! Piękne zdjęcia 🙂

  • Odpowiedz
    Anna Tabas
    16 lipca 2013 o 15:49

    Ach zazdroszczę Ci. Bardzo chciałabym pozwiedzać Chiny (ale nie tylko – ogólnie chciałabym wyjechac gdzieś za granicę :D). Niestety niewykonalne :/
    Super zdjęcia.

  • Odpowiedz
    Nesja
    16 lipca 2013 o 17:16

    Jak cudownie! Uwielbiam podróże i nowe smaki, a Chiny to już naprawdę doznanie kulinarne. Zazdroszczę:)

  • Odpowiedz
    Ania
    16 lipca 2013 o 17:41

    Rewelacja! Ja chcę więcej i WIĘKSZE FOTKI plis 🙂
    Have fun!

  • Odpowiedz
    La dame de trefle
    17 lipca 2013 o 19:41

    Ale masz fantastyczny wyjazd, też bym taki chciała 😉 Nie dośc, że podziwiasz fantastyczne widoki to jeszcze masz okazje spróbować niezwykłych chińskich specjałów 🙂
    Mogę tylko liczyć, że kiedyś zamieścisz tutaj przepis na któryś z nich, oczywiście w dietetycznej formie 🙂

  • Odpowiedz
    Martyna Kulińska
    18 lipca 2013 o 09:04

    Zazdroszczę Ci ;( też chce do Chin ;/ Cudowne widoki i pyszne jedzonko <3

  • Odpowiedz
    gotowaniena102
    18 lipca 2013 o 09:38

    Super wyjazd, zazdroszczę! A co najbardziej posmakowało Ci z tradycyjnej kuchnii chińskiej? :))

  • Odpowiedz
    uwielbiamy
    18 lipca 2013 o 14:56

    To musi być ekscytująca wyprawa:-) a do tego tak oryginalna i zaskakująca kulinarnie – nieprzebrane aromaty i smaki azjatyckiej kuchni:-) Pozdrawiamy ciepło:-)

  • Odpowiedz
    Anonimowy
    18 lipca 2013 o 16:06

    Byłam w Chinach w zeszłym roku. Podróż była czymś wspaniałym. To ile rzeczy się dowiedziałam i zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Jedzenie. Uwielbiam <3 Zdecydowanie ani jedna restauracja chińska w Polsce nie odda tych wszystkich smaków potraw, które dane było mi spróbować w państwie środka. W większości restauracji w chinach w jakich jadłam jedzenie było ciekawe ale przepyszne. Trafiłam natomiast do jednej w której po kilku próbach nie ruszyłam nic- kogut z głową i pazurami w zupie, ryba z gałkami ocznymi czy suche coś podobne do pyz raczej nie był moim marzeniem. Poza Pekinem byłam w Tian-jin i X'ian. Osttanie oddalone od Pekinu 1800 km. Razem ze znajomymi stwierdziliśmy, że ryż smakuje zupełnie inaczej w Pekinie czy X'ian (jedliśmy w kilku restaracjach w obu miastach) ale i tu i tu jest o wiele lepszy niż ten który przyrządzamy sami w domu.

  • Odpowiedz
    Anonimowy
    6 sierpnia 2013 o 02:01

    Ja jestem obecnie w Chinach już 6 miesiąc i zdecydowanie nie pasuje mi tutaj jedzenie pod względem dietetycznym, dlatego sama sobie wszystko przygotowuje 🙂 A na ostatnim zdjęciu to nie jest durian 😉

    • Odpowiedz
      Agata
      7 sierpnia 2013 o 01:03

      Taak, właśnie doszło już do mnie, że to Jackfruit 🙂

    Napisz komentarz