Dostaje na prawdę mnóstwo maili z zapytaniami odnośnie kierunku studiów jakim jest dietetyka, pomyślałam więc, że może napiszę tu pare słów od siebie w tym temacie, co może zobrazuje Wam nieco jak to wszystko wygląda.Może zacznę od wyboru uczelni. Dietetykę można studiować na uczelni medycznej, przyrodniczej lub na przykład w wybranej szkole zawodowej. Wbrew pozorom nie jest to jedno i to samo, wiadomo, że jak na każdym kierunku na uczelni medycznej, będą nas obowiązywały przedmioty takie jak anatomia, fizjologia, pierwsza pomoc, których znacznie mniej będzie w szkołach o innym profilu, w których większy nacisk będzie skierowany między innymi na technologię gastronomiczną itp. Same uczelnie tez różnią się między sobą, ale tego dowiecie się tylko bezpośrednio od studentów danej uczelni – ja np słyszałam, że na dietetyce we Wrocławiu ogromny nacisk kładzie się na chemię.
Aby dostać się na ten kierunek zazwyczaj wystarcza matura z biologii (na chwilę obecną mamy niż demograficzny, więc nie trudno się dostać), co do poziomu to warto sprawdzać przeliczniki – na AM we Wrocławiu korzystniej jest zdawać podstawę (przynajmniej tak było 2 lata temu..) ponieważ za rozszerzenie dolicza się tylko 10 punktów, natomiast na mojej uczelni punkty z rozszerzenia mnoży się x 1,5.
Ja uczę się na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach (ale tylko z nazwy „w Katowicach”, ponieważ zajęcia mam w Zabrzu, w Bytomiu i od III roku również w Katowicach). Studia są dwustopniowe, moje licencjackie będą trwały 7 semestrów + 4 semestry magisterskich, natomiast wszyscy przyszli studenci będą mieli normalnie 6 semestrowy licencjat.
Przedmioty? Bardzo różne, ciekawsze i nudniejsze, sensowne i takie nie na temat też.
I rok:
- anatomia człowieka
- fizjologia człowieka
- kwalifikowana pierwsza pomoc
- parazytologia
- podstawy etyki zawodu
- psychologia ogólna
- technologia informacyjna
- żywienie człowieka
- wychowanie fizyczne
- język obcy
- biochemia ogólna i żywności
- mikrobiologia ogólna i żywności
- organizacja pracy
- pracownia żywienia i dietetyki
II rok:
- chemia żywności
- podstawy żywienia
- technologia żywności i potraw oraz towaroznawstwo
- żywienie kliniczne
- pracownia żywienia i dietetyki cd.
- analiza i ocena jakości żywności
- kliniczny zarys chorób
- język obcy
III rok:
- żywienie kliniczne cd
- zajęcia praktyczne z dietetyki
- działalność gospodarcza i rynek pracy
- zarządzanie zasobami ludzkimi
- prawo i ekonomika w ochronie zdrowia
- dietetyka pediatryczna
- higiena, toksykologia i bezpieczeństwo żywności
- statystyka w badaniach żywieniowych
…
Wiem że w semestrze letnim będzie również farmakologia, genetyka.. wciąż nie mam harmonogramu, więc nie wiem dokładnie co nas czeka.
Po każdym ukończonym roku czekają na nas praktyki zawodowe w takich placówkach jak szpital ogólny, poradnia dietetyczna, dom opieki społecznej, lokal gastronomiczny.
Tyle chyba ze spraw ogólnikowych..
Nie mogę tak do końca powiedzieć Wam jak to u nas jest, bo jeszcze czeka mnie pare egzaminów.. 😀 Ale poważnie – jest wiele nudziarskich przedmiotów i kilka prowadzonych w karygodny sposób, ale nie urodziłam się wczoraj, więc wiem, że na każdym kierunku takowe się spotyka.
Skupmy się na pozytywach! Specjalnie dla Was dzień z życia studenta III roku – praktyczne zajęcia z dietetyki – Temat: dieta niskobiałkowa. Praktyczne zajęcia z dietetyki o raz wcześniejszy przedmiot technologia żywności i potraw oraz towaroznawstwo to oczywiście jak do tej pory dwa moje ulubione przedmioty – GOTUJEMY! Miałam dużo szczęścia, nasz rocznik jako jeden z pierwszych załapał się na cudowny nowy budynek dysponujący trzema 200% wyposażonymi kuchniami, który całościowo mógłby służyć za wielką restaurację ot co.
Na zajęciach z technologii gotowaliśmy typowe potrawy dla zdrowego człowieka i poruszaliśmy sprawy takie jak technologia tworzenia ciast lub np cały temat o kaszach, rybach mięsie, obróbce warzyw, omawialiśmy właściwości strukturotwórcze jaj i inne ciekawe rzeczy 😉 Natomiast na praktycznych zajęciach z dietetyki gotujemy potrawy pod konkretną dietę np monoskładnikową, łatwostrawną czy tak jak w przypadku tego dnia – niskobiałkową.
W menu znalazły się:
Zupa krem z pieczonych warzyw:
Pudding ryżowy z bakaliami:
Chlebek bezglutenowy z kminkiem:
Faszerowane bakłażany i cukinia:
Pizza ryżowa:
Przed zajęciami dzielimy się przepisami, łączymy w pary, wyznaczamy nieszczęśników obierających warzywa, innych nieszczęśników sprzątających… potem gotujemy..
…a potem degustujemy w jadalni i tak sobie gawędzimy jakie to z nas zdolne kucharki:
Czy polecam?
TAK jeśli interesuje Cię dietetyka i chcesz pracować jako dietetyk. Czy jest ciężko? Uważam, że nie, choć trafiła mi się poprawka z mikrobiologii, a kliniczny zarys chorób uświadomił mi jak gigantyczne mózgi muszą mieć ludzie z medycyny, chyba dwa tygodnie uczyłam się na ten egzamin nie wiedząc za co się złapać. Jak przychodzi sesja to faktycznie trzeba przysiąść bo samo się nie zda i nie jest to też kierunek, gdzie 100% obecność na zajęciach zwalnia Cie z egzaminu X, ale nie trzeba dzień i noc przez cały semestr ślęczeć nad książkami.
Oczywiście jeżeli nie znaleźliście odpowiedzi na jakieś nurtujące Was pytanie to piszcie śmiało 🙂
64 komentarze
Siaśka
9 grudnia 2012 o 10:03a moja dietetyka w Poznaniu wygląda trochę inaczej 😀
mam pozamieniane przedmioty 😀
ale również sobie chwalę, chociaż nie wiem jak u Ciebie, ale ja na drugim roku mam dużo nauki, nawet bardzo 🙂
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 10:07Dzięki wielkie za tego posta! Od dawna chciałam się dowiedzieć jak wygląda ten kierunek od kuchni (haha, dosłownie!). 🙂
cupcake
9 grudnia 2012 o 10:16jeszcze sporo czasu mi zostalo, ale jak na razie ten kierunek jest moim wymarzonym. bardzo zazdroszczę;)!
Carly
9 grudnia 2012 o 10:19Też dziękuję za dodanie tego posta 🙂 W przyszłości chciałabym studiować może dietetykę 😉
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 10:24Mam pytanie co do godzin wykładów, jak wygląda rozłożenie w ciągu dnia;) z góry dziękuje za odpowiedź
Agata
9 grudnia 2012 o 17:03Zajęcia mamy rozpisane na konkretne daty, także bywa i tak, że mamy w tygodniu 2 dni wolnego. Najcudowniejszą rzeczą jest to, że w 95% nie mamy okienek co jest nagminne na uczelniach.
Jest mi bardzo ciężko powiedzieć w jakich godzinach są zajęcia, bo mamy 9 grup ćwiczeniowych, ja jestem w pierwszej i zazwyczaj mam większość zajęć na 8 rano, ale bywa różnie : )
Zazwyczaj jakby tak uśrednić, to zajęcia trwają id 8 do 13, w tym semestrze np w środy kończę o 17.45 ale za to mam na 13.
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 18:12Dziękuje Ci bardzo za odpowiedź w tym roku (szkolnym) zdaje mature i właśnie zastanawiam się nad wyborem właśnie tej uczelni, a Twój post bardzo mnie zainteresował (jak zresztą cały blog, który regularnie przeglądam)
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam 😉
kuchcikOla
9 grudnia 2012 o 10:34bardzo przydatny post 🙂 zastanawiam się nad dietetyką i muszę przyznać, że zachęciłaś mnie jeszcze bardziej 🙂
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 10:36Cześć też studiuję dietetykę, ale na uczelni przyrodniczej, dokładnie na SGGW.Jestem na drugim roku i obecnie muszę przyznać że jest dużo do robienia, ponieważ mam trochę inaczej porozkłądane przedmioty niż ty. Nie był to mój wymarzony kierunek, raczej plan Z, ale myśle że nie jest na nim tak źle. Na SGGW też jest sporo chemii, ale także przedmiotów związanych z technologią gastronomiczną. Niestety w tym roku mam tak, że sa dni które rozpoczynają się praktycznie od 9 i kończą o 20 i następnego dnia znowu o 8 ale to kwestia nie przemyślenia rozkłądu zajęc w przeciągu 3 lat przez uczelnie. Serdecznei pozdrawiam
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 10:50tak wiec w Katowicach wystarczy rozszerzona biologia, orientujesz sie gdzie jeszcze tak jest gdyz bede wlasnie tlyko ten przedmiot dodatkoo zdawac w rozszerzeniu;)
Dusia
9 grudnia 2012 o 11:051 rok to zajęcia jak na mojej Biologii 🙂
Sonn.
9 grudnia 2012 o 11:16mam pytanie czy słyszałaś może jakieś opinie o UR w Krakowie (wydział dietetyki)? tam własnie sie wybieram i fajnie by było sie czegos dowiedzieć 😉
Anonimowy
9 grudnia 2012 o 11:28"Miałam dużo szczęścia, dokładnie nasz rocznik pierwszy załapał się na cudowny nowy budynek dysponujący trzema 200% wyposażonymi kuchniami, który całościowo mógłby służyć za wielką restaurację ot co"
Niestety ale to rocznik wyżej był pierwszym, który miał tam zajęcia 🙂 Pozdrawiam 😀
Agata
9 grudnia 2012 o 12:15A tam, żadne niestety 🙂 Po prostu tak mi się wydawało, że dostaliśmy taką informację, mój błąd 😉
Anonimowy
10 grudnia 2012 o 12:56Oba roczniki, tzn. zeszłoroczny rok II i III były pierwszymi, które się na nowe kuchnie załapały, więc obie macie w tym rację 😉
Ihasia
9 grudnia 2012 o 12:42Gdyby kogoś interesował UM w Białymstoku, to na wstępie uprzedzam, że zajęcia trwają po minimum 10godzin dziennie, sto razy uczy się tego samego(dosłownie – takie same "przedmioty" z ciut zmienioną nazwą), praktyk mamy tyle, że zapchane są nimi całe wakacje(już trzeci raz muszę iść do Hospicjum, gdzie kilka godzin dziennie zajmuję się obieraniem ziemniaków ;)) i generalnie nie ma czasu nie nic poza chodzeniem na zajęcia. A wszystkie są obowiązkowe – łącznie z wykładami, na których sprawdzana jest lista(przy 26ciu studentach to nietrudne).
Za to, kiedy zmordowany człowiek dawno po zapadnięciu zmroku wraca do domu, to nie musi już prawie nic robić – po przebrnięciu pierwszego roku, nauka pozostaje tylko dla osób którym zależy na średniej 5.0
Studia zabiły we mnie pasje do zdrowego trybu życia – uczę się by jeść pięć razy dziennie, a mając kilka minut na zmianę lokacji by zdążyć na kolejne zajęcia, kilkukrotne ugryzienie kanapki graniczy czasami z cudem. Generalnie myślę, że kierunek jest kompletnie nieprzemyślany i zrobiony niepraktycznie, poza tym o ile mam przedmioty na których się gotuje, to studenci SAMI PŁACĄ za produkty spożywcze – w tym semestrze były już 4 składki po 10zł(to w ogóle legalne?). Poza tym wolę upiec ciasto w domu, po swojemu, niż na uczelni gdzie pięć innych kucharek pcha mi się w gary ;P
Wyżaliłam się i ponarzekałam, ale gdybym znów miała wybór, to pewnie poszła bym na ten sam kierunek. Zwłaszcza, że Dietetyka ocaliła mnie swego czasu przed anoreksją, a poza tym mam wszechstronną wiedzę(nawet położniczą – uczyli mnie jak odebrać dziecko! :P), a praca po tych studiach o dziwo na prawdę zaczyna się pojawiać 😉
Agata
9 grudnia 2012 o 16:58Ojej to brzmi fatalnie! U nas nikt nie musi płacić za produkty z których gotujemy, a plan też nie jest taki zły.. dobrze, że mimo to nie znienawidziłaś dietetyki 😉
Anonimowy
6 marca 2013 o 11:21Witam:) Również studiuję dietetykę i mam porównanie co do Białegostoku 1-szego roku i reszty w Bytomiu. Obiektywnie i subiektywnie: w Białymstoku poziom wysoki nawet bardzo, ale są przedmioty po prostu zbędne jak podstawy chirurgi, po co wiedzieć jak odebrać poród, tak jak koleżanka napisała tysiąc razy wałkuje się to samo na kilku przedmiotach, praktyki w większości to zapchaj dziura, choć nauczyłam się na nich bardzo dużo: zmienianie kroplówek, zastrzyk z insuliną, pomiar cukru we krwi i inne (dzięki Pani Justynie <3 ). Docent Ostrowska konkretna babka, zapalona, fanatyczna, ale Jej zależy!
Plusem jest to że od każdego przedmiotu jest konkretny prowadzący, rok jest niczym klasa z liceum, no i życie studenckie jest dość miłe:)) dodatkowo akademiki tanie i piękne. Ludzie i miasto cudne!!! Ciągle tęsknię za Białym:))
Bytom… zajęcia są ciekawe w większości, nie jest ich dużo, można z powodzeniem pracować i studiować. Uczy nas paru, parunastu lekarzy i wymieniają się tematami w granicach jednego przedmiotu. Tak jak w Białymstoku obecność nawet na wykładach jest obowiązkowa. Ludzi baaaardzo dużo. Jadłospisy układane bardzo rzadko. Jednak jest pare osób którym zależy na nauczeniu nas czegoś dr Całyniuk, Szczepańska, Czech i parę innych.
Angielski z mgr Makowską- Songin rewelacja!
Szkoda że zajęcia są porozrzucane po miastach. Niestety otoczenie brzydkie, niestudenckie, ale jeżeli chcesz dorobić do studiów to ten uniwersytet jest dla Ciebie:)
Tu i tu są plus i minusy. Serce moje rozdarte pomiędzy Białymstokiem i miłością ze Śląska;) Decyzja podjęta i nie żałuję.
Suma: Białystok- zapieprz (często ponad miarę i zdrowy rozsądek) dydaktyka b.dobra, miasto,ludzie cudne!
Bytom- Sporo luzu, można pracować w międzyczasie, dużo zajęć w szpitalu z lekarzami, przytłaczające miasto, do życia studenckiego daleko.
Pozdrawiam:)
Beata
9 grudnia 2012 o 12:57A jak już ktoś przebrnie przez licencjat, to staje przed wyborem magisterki. Ja już swojego dokonałam wybrałam Collegium Medicum UJ, czy jestem zadowolona? Raczej tak, aczkolwiek na IV roku nadal zasypani jesteśmy masą zajęć i zaliczeń, niektóre przedmioty są nam całkowicie zbędne, ale ze względu na typ uczelni medycznej musimy te bloki również zaliczyć. Dietetyka była moim wymarzonym kierunkiem studiów, więc nawet nawał pracy nie zabierze mi satysfakcji z obranej uczelni 🙂 Słyszałam również, że SUM w Warszawie jest bardzo ciekawy i mają fajne przedmioty, bardziej praktyczne 🙂
Agata
9 grudnia 2012 o 16:56Dzięki za informację! Docelowo chciałabym wybrać się właśnie do stolicy na magisterkę 🙂
Anonimowy
21 kwietnia 2015 o 17:05Gdzie wybrałaś się w końcu na magisterkę? Jak oceniasz? 🙂
Z góry dzięki za odpowiedź 🙂
Kasia Venka
9 grudnia 2012 o 12:59Można też dodać, że uczelniach medycznych jest więcej przedmiotów typu anatomia tak jak pisałaś większy na to nacisk jest a na gospodarskich czy rolniczych większy nacisk jest na technologię żywności. Studiowałam dietetykę tylko jeden semestr na UM w Warszawie, kilka lat temu to było i sam kierunek jest świetny bardzo go sobie chwaliłam i z pewnym bólem zrezygnowałam ze studiów, które pochłaniały większość mojego czasu nie pozostawiając mi go prawie w ogóle dla mnie samej. Miałam studiować wieczorowo a zajęcia były od 7:40 rano nawet- pierwsze wykłady, ćwiczenia zależały od grupy, było nas sporo i wieczorowi z dziennymi byli wymieszani różnica była tylko taka że wieczorowi płacili.. i czasem zajęcia ciągnęły się do 18 godziny. Lokalizacje zajęć były w kilku miejscach warszawy i często mieliśmy "okienko" 1,5 godziny na to żeby przejechać z jednego miejsca w drugie. Czasem były takie okienka zupełnie po nic, nie opłacało sie ani jechać do domu ani nic załatwić, i te przerwy uważam za czas stracony jako osoba poświęcona innej pasji a studiująca z własnego wyboru i zaciekawienia kierunkiem nie wyrabiałam i zrezygnowałam wymagało to za dużo poświęcenia z mojej strony, mojej pasji i życia prywatnego więc osoby które zastanawiają się nad wyborem tej uczelni przestrzegam, żeby zrobić rozeznanie u kogoś kto już tam studiuje. Może coś si zmieniło..
Jey
9 grudnia 2012 o 13:19Dziękuję za post. 🙂
Paulina M
9 grudnia 2012 o 13:34Jeśli będzie fajny prowadzący, to już mogę Ci pozazdrościć genetyki 🙂
Capacitier
9 grudnia 2012 o 15:36Kuchania wygląda świetnie 😀
CoJesc.net
9 grudnia 2012 o 20:00Na UM w Poznaniu jest nieco inny rozkład zajęć – właściwie wszystkie przydatne przedmioty typu dietetyka pediatryczna, geriatryczna, żywienie człowieka były skumulowane na drugim roku. A teraz, na trzecim, zostały takie zajęcia jak podstawy rachunkowości, rachunkowość komputerowa, mikroekonomia, fizjologia żucia, prawo i ekonomika czy ochrona własności intelektualnej – także niezbyt dietetycznie… Masz w ogóle rachunkowość, mikroekonomię, fizjologię żucia i ochronę?
Też niestety nie mogę powiedzieć, że byłam zadowolona z zajęć praktycznych w kuchni (technologii żywienia), które mało miały wspólnego z przygotowywaniem zdrowych potraw…
Obecnie chyba jedynym sensownym przedmiotem jest kliniczny zarys chorób. Natomiast cały drugi semestr to praktyki.
Pozdrawiam!
raquel-annabelle
9 grudnia 2012 o 20:07Studiuję na WUMie i zastanawiałam się czy od przyszłego roku nie zacząć dietetyki, ale niestety chyba nie uda mi się połączyć dwóch kierunków (nie da się pogodzić planów) ;(
Magdalena M
9 grudnia 2012 o 21:50Bardzo interesujące:) Życzę powodzenia na studiach:)
Agnieszka C.
10 grudnia 2012 o 07:35Ja chodzę z Siaśką na Przyrodniczy w Poznaniu i mamy raczej konkretne przedmioty, poza paroma ''wypełniaczami''. Generalnie jest dużo nauki, ale to kwestia organizacji, bo zajęć jako zajęć nie mamy dużo, co pozwoliło mi studiować 2 kierunek. Mam pewne zastrzeżenia co do podręczników i skryptów, z których korzystamy ale generalnie jestem zadowolona 🙂
Ola
10 grudnia 2012 o 12:04Mogłabyś podać przepis na ten chlebek bezglutenowy z kminkiem? Z góry dziękuję 🙂
smile of life
10 grudnia 2012 o 20:14Interesujące studia:) Mogłabyć zamieścić przepis na pizze ryżową?
Zapraszam do mnie na małe rozdanie – do zgarnięcia zniżka 25% na jogurt mrożony do feel the chill
Zapraszam:)
Anonimowy
16 grudnia 2012 o 18:23Ja studiuje na SGGW w Warszawie na 3 roku. Na pierwszym i drugim miałam mało przedmiotów zwiazanych z dietetyką, no ale na 3 jest już zupełnie inaczej. Ale przedmioty mamy podobne, choć Ty co masz na 3 roku ja miałam w większości na 2. W tym roku mam też podobny przedmiot, na którym gotujemy i naszczęście nie płacimy za produkty a produkty są dobrej jakości. Najgorzej jest z praktykami, cięzko coś znaleźć a jak się znajdzie to nic się tam człowiek nie nauczy. Boję się też o prace po studiach bo jakoś nie widze wielkiego zapotrzebowania na dietetyków.
Anonimowy
18 grudnia 2012 o 20:08Czy może ktoś wie jak to jest na UWMie w Olsztynie . Jestem w klasie maturalnej ale nie mam żadnego pomysłu na studia, a te mnie zaintrygowały. Dodatkowo chciałam się zapytać czy to jest wgl opłacalny zawód, bo nie orientuje się czy jest popyt na dietetyków i jakie mają wynagrodzenia . Pozdrawiam 😉
Anonimowy
10 lutego 2013 o 19:48Nie wiem, czy osoba pytająca zauważy jeszcze moją odpowiedź, ale na wszelki wypadek odpiszę :). Ja studiuję dietetykę na UWMie, jestem obecnie na drugim roku i dietetyka w Olsztynie jest w mojej opinii dość ciężkim kierunkiem.
Moim pierwotnym zamysłem było pójście na dietetykę jako na studia "na chwilę". Chciałam poprawić maturę i spróbować dostać się na medycynę. Myślałam, że na takim kierunku nie będzie dużo nauki, a sama przyjemność, zwłaszcza dla osoby takiej jak ja, która od zawsze interesowała się zależnością pomiędzy żywieniem a zdrowiem. Ale niestety tak nie było. O maturze zapomniałam szybko, bo już na pierwszych zajęciach z anatomii ;). Wtedy jeszcze myślałam, że taka porcja medycznych przedmiotów zaspokoi moje chęci pójścia na lekarski i upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
Mój rocznik był pierwszym, który miał anatomię w prosektorium i traktowano nas praktycznie jak lekarski – jedynym ustępstwem był brak łaciny i tzw. szpilek. Bochenka (czyli boga anatomii ;)) czytałam dniami i nocami… Wiele osób niestety właśnie przez anatomię (oraz fizjologię…) nie zdołało utrzymać się na tych studiach.
Przychodząc na pierwsze zajęcia na drugim roku myślałam, że w końcu zacznę cieszyć się tymi studiami, wprowadzać zmiany w jadłospisie, nauczę się czegoś praktycznego. Otóż nie. Zajęcia miałam codziennie od 7:30 do 20:00, czasami nawet bez dłuższej przerwy na posiłek i wracałam do domu, mając w perspektywie np. dwa kolokwia dnia następnego. Już ktoś wyżej o tym wspomniał, że uczymy się o prawidłowych zasadach żywienia, a często moim jedynym "posiłkiem" w ciągu dnia była kawa, ponieważ nie było czasu na nic innego. Paradoks…
Powiem tak – jeśli ktoś chciałby studiować dietetykę ze względu na pasję do zdrowego jedzenia, czy jakiekolwiek zainteresowanie w tym kierunku, to polecam najpierw zorientować się, która uczelnia jest "przyjazna", bo ja nie mam już takiego zapału jak na początku.
Kierunek jest bardzo ciekawy, ale u nas trochę nieumiejętnie stworzony. Przedmioty wydawałoby się bardzo interesujące prowadzone są w sposób nudny, większy nacisk niejednokrotnie położony jest na przedmioty mniej istotne, cały plan zajęć przepełniony jest tzw. "zapychaczami", które moim zdaniem nie wnoszą nic poza dodatkową porcją nauki…
No i nie mamy tak pięknej kuchni, niestety… 😉
tuitu
28 grudnia 2012 o 19:35Moim wielkim marzeniem jest studiować dietetykę. Tym postem i zdjęciami zrobiłaś mi jeszcze większą ochotę. Ja jednak będę próbować na UJ. Zobaczymy co wyjdzie z moich planów 😉
Pozdrawiam !
Anonimowy
7 stycznia 2013 o 17:40z ciekawosci, po co Ci ten jezyk obcy tam? 🙂
Agata
7 stycznia 2013 o 17:43Abstrahując od tego po co on faktycznie tam jest, to moim skromnym zdaniem w obecnych czasach każdy powinien znać dobrze choć jeden język obcy. Ja zresztą często wyjeżdżam i rozważam studia magisterskie za granicą, więc słownictwo medyczne na pewno nie będzie mi zbędne 😉
Anonimowy
20 lutego 2013 o 20:03Wie ktoś czy trudno się dostać na magisterke do Warszawy SGGW lub WUM ?
Anonimowy
25 czerwca 2013 o 16:27Tak samo jestem ciekawa czy trudno się dostać na SGGW? i w ogóle jak wyglądają studia magisterskie nzz tej uczelni? Chciałabym się dowiedzieć jak jak wygląda dietetyka Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi i w Poznaniu. Mam straszny dylemat gdzie kontynuować studia i każda opinia na temat interesujących mnie uczelni będzie cenna. 🙂
Anonimowy
29 czerwca 2013 o 15:51Nie polecam magisterki na WUMie … nuda! poprostu rozszerzony materiał z licencjata. Podobno SGGW ma dobre zaplecze, wiele osób poleca tę uczelnię.
Anonimowy
21 stycznia 2014 o 18:55Mam parę pytań, kto w takim razie finansuje te produkty, kto robi zakupy? dostajecie kaske i sami robicie? Możesz napisać jak to wszystko wygląda od tej strony. Czy przepisy sami wymyślacie czy dostajecie od prowadzącego i z nich macie wybrać? Ile trwają te wasze zajęcia planowo? Z góry dziękuję serdecznie za odpowiedź.
Agata
21 stycznia 2014 o 19:09Zakupy finansuje i robi uczelnia – pracownicy zakładu w którym mamy te zajęcia.
Przepisy są z góry narzucone przez prowadzących i pod nie robione są wcześniej zakupy. Zajęcia planowo trwały jakoś koło 4 godzin, nie pamiętam dokładnie 🙂
Anonimowy
28 stycznia 2014 o 19:19Ja jestem dokladnie na tym etapie o ktorym pisze wyzej. Koncze 5 semestr licentcjata.
Nie jestem orlem I przez wiekszosc studiow uwazalam ze to tylko studia. Od jakiegos czasu dotarlo do mnie ze to moj przyszly zawod I musze sie na nim skupic.
Tez jestem na SUM.
Czy moglabym ci zostawic maila : extra 5ketoprom@gmail.com
Napisz prosze do mnie bo mam kilka pytan, jesli zechcesz na nie wgl odpowiadac xd bo po dacie sadze ze juz jestes po licencjacie?
Anonimowy
6 lutego 2014 o 15:31Hej! Studiuję Dietetykę na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi i polecam!
Zajęć dużo, na wszystkich obecność obowiązkowa, uczyć się trzeba, ale prawie każdy przedmiot jest interesujący. Z tego, co widzę to mamy nieco więcej przedmiotow. Oprocz tych, co wymienilas, mamy także chirurgię, pulmonologię, ginekologię i położnictwo, onkologię, kardiologię, itp., wszystkie typowo lekarskie. Szkolą nas nie tylko na dietetyków, ale i na lekarzy, przynajmniej z podstawową wiedzą, bo to jednak Uniwersytet Medyczny. Mi się to bardzo podoba. Już po pierwszym semestrze miałam naprawdę sporą wiedzę 🙂 wiadomo, jeżeli kogoś to nie interesuje, to nie będzie mu się podobało, ale po co wybierać studia, na ktorych sie nie chce byc, z ktorymi nie wiaze sie swojej przyszlosci? Nie chcialabym w przyszlosci wybrac się do dietetyka, który jest nim nie z wyboru, a "bo tak wyszlo". Jakas pasja by się jednak przydała. Jezeli chodzi o to, czy latwo dostac się na umed na dietetykę, czy nie, to raczej nie ma z tym problemu, ale z reguły te słabsze osoby, bardzo szybko się wykruszają w trakcie sesji. Pozdrawiam!
Anonimowy
6 lutego 2014 o 15:33A! i na umed, matura rozszerzona z chemii i co najmniej podstawowa z biologii. Rozszerzona liczy się x2, więc polecam jednak to drugie
Anonimowy
9 lutego 2014 o 23:38Hej, wiesz czy można podchodzić do rekrutacji na magisterke na dietetyce po zupeeeełnie innym licencjacie (stosunki międzynarodowe 😀 ) ? Pozdrawiam 🙂
Anonimowy
12 stycznia 2015 o 07:26Hej 🙂 Mi odpisali,że nie można,więc moje życie się załamało,ale z tego co mi mówiła kobieta z żywienia na licencjacie to można po prostu zrobic podyplomowe albo to o czym myslę żeby zrobić licencjat 2 raz.Czy zrobię dalej magisterkę? Tego nie wiem jeszcze. Pozdrawiam.Jeśłi ktoś ma inne wiadomości ,chętnie poczytam 🙂
Anonimowy
3 marca 2014 o 06:37Hej mam pytanie, jakie przedmioty są na 2 etapie studiów?
Anonimowy
21 marca 2014 o 21:02Skończyłam właśnie licencjat i mam ogromny dylemat gdzie iść na magistra. Pod uwagę biorę głównie SGGW i ŚUM.
A pytanie dotyczy SGGW: Czy jest tam dużo nauki i czy ciężko się tam utrzymać. Czy da się jednocześnie studiować i pracować?
Anonimowy
8 kwietnia 2014 o 20:55Hej:) jestem w tej samej sytuacji – mam licencjat i nie wiem gdzie dalej. Ktoś w trakcie/po mgr coś doradzi (albo odradzi)? Jestem ciekawa poziomu nauczania na SGGW oraz medycznym we Wrocławiu.
Reiter Małgorzata
9 czerwca 2014 o 11:46W tych wszystkich komentarzach już się pogubiłam.
Zajrzyj do mnie: http://psychodietetyk-psychodietetyka.blogspot.com/
Anonimowy
31 lipca 2014 o 12:06Hej, jestem tegoroczną maturzystką i przystąpiłam do rekrutacji na kierunek dietetyka na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, w pierwszej liście rankingowej dowiedziałam się, że nie zostałam zakwalifikowana na studia, także nadzieje wiążące się z moją dietetyką były niewielkie. Teraz gdy przyszła druga lista rankingowa dowiedziałam się, że zostałam zakwalifikowana. Także jestem usatysfakcjonowana, tylko muszę jeszcze złożyć dokumenty na uczelni. Chciałam zapytać się ciebie czy na I roku studiów z języków obcych jest tylko obowiązkowo j. angielski? Bo tutaj byłby mały problem, ponieważ ja już można powiedzieć od małego uczę się j. niemieckiego, a j. angielski miałam w zerówce i w 2 i 3 kl. gimnazjum 🙁 🙁 Z reguły uważam, że dietetyka to fajny kierunek, tym bardziej, że lubię układać diety innym, lubię gotować, piec, co weekendy zawsze jakieś ciach upiekę, także to moje hobby 🙂 A tak ogólnie to ciężko na tych studiach?? I z tego co piszesz i sprawdzałam też na stronie, że niektóre wykłady lub praktyki odbywają się w innych miejscowościach, np. w Zabrzu bodajże żywienie człowieka??? Zgadza się??Pilnie proszę o odpowiedź.
Anonimowy
31 lipca 2014 o 12:09Hej, jestem tegoroczną maturzystką i przystąpiłam do rekrutacji na kierunek dietetyka na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, w pierwszej liście rankingowej dowiedziałam się, że nie zostałam zakwalifikowana na studia, także nadzieje wiążące się z moją dietetyką były niewielkie. Teraz gdy przyszła druga lista rankingowa dowiedziałam się, że zostałam zakwalifikowana. Także jestem usatysfakcjonowana, tylko muszę jeszcze złożyć dokumenty na uczelni. Chciałam zapytać się ciebie czy na I roku studiów z języków obcych jest tylko obowiązkowo j. angielski? Bo tutaj byłby mały problem, ponieważ ja już można powiedzieć od małego uczę się j. niemieckiego, a j. angielski miałam w zerówce i w 2 i 3 kl. gimnazjum 🙁 🙁 Z reguły uważam, że dietetyka to fajny kierunek, tym bardziej, że lubię układać diety innym, lubię gotować, piec, co weekendy zawsze jakieś ciach upiekę, także to moje hobby 🙂 A tak ogólnie to ciężko na tych studiach?? I z tego co piszesz i sprawdzałam też na stronie, że niektóre wykłady lub praktyki odbywają się w innych miejscowościach, np. w Zabrzu bodajże żywienie człowieka??? Zgadza się??Pilnie proszę o odpowiedź.
Anonimowy
31 lipca 2014 o 12:44Hej, jestem tegoroczną maturzystką i przystąpiłam do rekrutacji na kierunek dietetyka na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, w pierwszej liście rankingowej dowiedziałam się, że nie zostałam zakwalifikowana na studia, także nadzieje wiążące się z moją dietetyką były niewielkie. Teraz gdy przyszła druga lista rankingowa dowiedziałam się, że zostałam zakwalifikowana. Także jestem usatysfakcjonowana, tylko muszę jeszcze złożyć dokumenty na uczelni. Chciałam zapytać się ciebie czy na I roku studiów z języków obcych jest tylko obowiązkowo j. angielski? Bo tutaj byłby mały problem, ponieważ ja już można powiedzieć od małego uczę się j. niemieckiego, a j. angielski miałam w zerówce i w 2 i 3 kl. gimnazjum 🙁 🙁 Z reguły uważam, że dietetyka to fajny kierunek, tym bardziej, że lubię układać diety innym, lubię gotować, piec, co weekendy zawsze jakieś ciach upiekę, także to moje hobby 🙂 A tak ogólnie to ciężko na tych studiach?? I z tego co piszesz i sprawdzałam też na stronie, że niektóre wykłady lub praktyki odbywają się w innych miejscowościach, np. w Zabrzu bodajże żywienie człowieka??? Zgadza się??Pilnie proszę o odpowiedź.
Anonimowy
12 listopada 2014 o 11:04Ja kończę magisterkę na SUM i powiem jedno… DRAMAT i TRAGEDIA. O ile na licencjacie było dużo luzu, dużo zajęć nieobowiązkowych (można było z powodzeniem pogodzić pracę i studia dzienne), tak na magisterce coś komuś chyba odbiło. Od pierwszego roku zajęcia mieliśmy nierzadko od 8 rano do 20 bez żadnego okienka, w piątki koniec zajęć był o 19, teraz na drugim, roku (ostatnim) zajęć jest więcej niż na 1 roku licencjata, zawalone byle jakimi przedmiotami, które są w godzinach popołudniowo-wieczornych. W piątki również kończę zajęcia po 19. Zeby pogodzić to z pracą, naprawdę trzeba być odpornym na przemęczenie. Zajęcia codziennie, wszystko obowiązkowe (nawet wykłady) a nic nowego się i tak nie nauczycie, bo wszystkie przedmioty to tak naprawdę powtórki. Do tego W-F oraz dwa języki obce. A kiedy do tego napisać pracę? To nie wiem. Oczywiście połowa zajęć w Bytomiu, połowa w Zabrzu, na ligocie w Katowicach oraz w Sosnowcu! Dajcie spokój… nigdy bym nie poszła drugi raz tu na magisterkę gdybym wiedziała, że to tak wygląda.
Proszę o odpowiedź :)
17 grudnia 2014 o 00:44Ile procent miałaś na maturze? 🙂 Trudno jest się dostać na dietetykę na uniwersytet medyczny?
Anonimowy
19 grudnia 2014 o 09:27A orientujesz się jakie studia magisterskie można podjąć po lic. z dietetyki ?
Myosotis
3 stycznia 2016 o 11:09Teraz troszkę inny rozkład jest z przedmiotami.
Ja boję się mikrobiologii, która czeka mnie za miesiąc. Zaczęłam uczyć się już teraz, bo wiem, że ani weekend,ani dwa,ani tydzień nie starczy.
Anonimowy
25 stycznia 2016 o 20:57Witam,
jestem studentka III roku dietetyki na Slaskim Uniwersytecie Medycznym. Na mgr chcialbym sie przeniesc do Warszawy na SSGW (zaocznie). Czy ktos moze sie podzielic opinia odnosnie studiowania zaocznie na SGGW dietetyki? Jaki jest poziom nauczania, duzo zajec/zjazdow?
Agata
25 stycznia 2016 o 22:52Z tego co wiem nie ma takiej możliwości, studia magisterskie na kierunku Dietetyka na SGGW można odbyć tylko stacjonarnie (a przynajmniej jeszcze 2 lata temu tak było, bo sama chciałam iść).
Anonimowy
3 lipca 2016 o 12:57Ja się własnie zastanawiam czy nie pójść w Poznaniu na dietetykę na WSZUiE. Przekonałaś mnie! Dziękuję 🙂
Martaxera
15 września 2016 o 14:08O, ja studiowałam na WSZUiE w Poznaniu dietetykę właśnie i strasznie żałuję, że to tak szybko sie skończyło. Na studiach poznałam najlepsze osoby w moim życiu no i do teraz utrzymujemy kontakt! 🙂 Chciałabym założyć kiedyś własną klinikę dietetyczną i wiem, że mam do tego odpowiednie warunki i wiedzę, ale wiadomo jak jest z zakładaniem własnej firmy – czas, czas, czas i pieniądze. Dlatego narazie pracuję sobie tak, by zarobić i zobaczymy co z tego będzie w przyszłości 🙂
Anonimowy
22 września 2016 o 15:23No cóż, ja zobaczę dopiero od października, jak to tam będzie wyglądać, ale nie ukrywam, że mam dość spore oczekiwania. Słyszałam, że nie wszędzie jest tak kolorowo i nie każdy się odnajduję na takiej uczelni, ale jak to mówią w moich stronach "próba, nie strzelba"
Tomasz K
31 lipca 2018 o 21:05Fachowa analiza składu ciała, polecam http://www.dietetyka-blizej-ciebie.pl!