Wątróbka - czyli o tym, że każdy kij ma dwa końce. Abstrahując od faktu, że zapewne ma równie wielu zwolenników co osób reagujących na nią krótkim i wymownym "o fu", to także ma skrajnie dobre i złe cechy. Przede wszystkim jest kopalnią witamin - jeżeli ktoś pyta o źródło którejś z witamin z grupy B, to można w ciemno strzelać, że na pewno w dużej ilości dostarczy nam jej ten produkt. Porcja 100 gram wątróbki cielęcej dostarcza nam również dużo. dużo więcej witaminy A niż w ciągu dnia wymaga organizm, jak również pokrywa aż 45% dziennego zapotrzebowania na żelazo - a to właśnie jego brak najczęściej powoduje u nas niedokrwistość. Trzeba również zauważyć, że nie jest zbyt kaloryczna dostarczając około 136 kcal/100g Mamy też drugą stronę medalu - obok jajka, a raczej jego żółtka, to "bomba" cholesterolowa. Oczywiście jeżeli nie mamy problemu z blaszką miażdżycową czy innymi schorzeniami, które wymagają od nas rezygnacji z produktów bogatych w ten składnik, to porcja wątróbki raz w tygodniu na pewno nam nie zaszkodzi. Inną sprawą jest, że tak samo jak i u nas tak i u zwierząt w wątrobie odkładają się różne nie pożądane toksyny i szkodliwe substancje. Także z umiarem jak najbardziej! 🙂
Razowy makaron z duszoną wątróbką
Drukuj przepisSkładniki
- 55 g makaronu razowego
- 100 g wątróbki cielęcej
- 1 duża cebula
- 2 duże pieczarki
- 1/2 białej papryki
- 2-3 posiekane marynowane pieczarki (opcjonalnie)
- 1 łyżka posiekanej świeżej bazylii
- 1/3 łyżeczki pieprzu
- 1/2 łyżeczki soli
Przgotowanie
Wątróbkę płuczemy, kroimy na małe kawałeczki i usuwamy jej zbędne fragmenty.
Cebulę obieramy i kroimy w grube krążki, oczyszczone pieczarki w plastry, a paprykę w kostkę.
Warzywa wraz z mięsem dusimy pod przykryciem z dodatkiem małej ilości wody przez około 20 minut co jakiś czas mieszając. Pod koniec na patelnię dodajemy przyprawy oraz drobno posiekaną świeżą bazylię.
W między czasie w osolonej wodzie gotujemy pełnoziarnisty makaron, który następnie odcedzamy i dodajemy na patelnię. Do składników dorzucamy również pokrojone marynowane pieczarki i wszystko razem podgrzewamy jeszcze chwilę, a następnie przekładamy do naczynia.
20 komentarzy
paulinal
13 listopada 2012 o 19:30Danie wygląda zachęcająco 🙂
Mam pytanie, jeśli nie masz ochoty to nie odpowiadaj 😉
Na jakiej uczelni studiujesz dietetykę i czy trudno się tam dostać? :>
Agata
13 listopada 2012 o 19:38Na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Obecnie bardzo łatwo bo zwiększyli liczbę przyjmowanych studentów, a na dodatek jest niż demograficzny 🙂
Pati
14 listopada 2012 o 23:14No to witam koleżankę z uczelni 🙂
healthy is tasty
13 listopada 2012 o 19:39Ja bardzo lubię wątróbkę, szczególnie z imbirem. Z makaronem jeszcze nigdy nie próbowałam, a Tobie zdjęcia wyszły bardzo apetycznie 🙂
pozdrawiam 🙂
Jey
13 listopada 2012 o 20:09Fuuuj!
Marie
13 listopada 2012 o 20:19osobiscie uwielbiam watrobke 🙂 ajbardziej zwykla z cebulka, albo z cebulka i jabłkiem… 🙂 staram sie jesc raz w tygodniu
Anonimowy
13 listopada 2012 o 21:11ja osobiście bardzo lubię wątróbkę,ale w takiej postaci jej nie jadłam:) pozdrawiam A.
Olka
13 listopada 2012 o 21:39Wątróbce zawsze mówię TAK! Bardzo podoba mi się w Twoim wydaniu 🙂
cote
13 listopada 2012 o 22:15Ja wątróbkę uwielbiam, szkoda tylko, że jem okazjonalnie… Jakoś mi ona nigdy w sklepie nie po drodze 😉 Uwielbiam w połączeniu z cebulką i jabłuszkiem, mniam!
http://www.wieszaknawybiegu.blogspot.com
teenager ;)
14 listopada 2012 o 04:25niestety nie przepadam za wątróbką ,ale makaron lubię 😉 moze jak ty bys mi ją przyrządziła to pewnie bym zjadła ;d
bartoldzik
14 listopada 2012 o 10:53Lubie wątróbkę, chyba każdą oprócz drobiowej. Niestety jagnięca i cielęca we Wrocławiu są średnio dostępne i zwykle kończy się na wieprzowej. i zwykle na takiej z cebulka, chociaż ochotę na eksperymenty mam.
qwert123
14 listopada 2012 o 15:05u mnie w domu jest zawsze przygotowywana z cebulką i z całego dania zajadam się tylko właśnie cebulką:D jakoś nie przepadam za wątróbką- myślę, że to jej wygląd mnie odstrasza. Mimo, że u ciebie wygląda bardzo smacznie:)
Magdalena M
14 listopada 2012 o 17:35Ja bardzo lubię, Twoja wersja bardzo ciekawa:)
Anonimowy
14 listopada 2012 o 18:31To fajnie, że piszesz i o plusach i o minusach wątróbki, bo zwykle ludzie się skupiają tylko na jednej stronie 🙂
Monika Grabinska
15 listopada 2012 o 15:27Bardzo lubie watrobke i chetnie sprobuje Twojego przepisu… tak z czystej ciekawosci zapytam – czy witamina A oraz zelazo zawarte w produkcie nie traca wartosci w trakcie duszenia? obilo mi sie o uszy, ze tylko surowy produkt dostarcza powyzszych wartosci odzywczych, no a watrobke na surowo to tylko Hannibal Lecter jada…;-)
Agata
15 listopada 2012 o 20:47Oczywiście właściwie wszystkie witaminy/mikro-makro elementy w pewnym stopniu zostają uszkodzone podczas obróbki termicznej prawie każdego produktu. Natomiast jeśli chodzi o witaminę A – to w 100 gramowej porcji wątróbki przewyższa ona ponad 10 krotnie nasze dzienne zapotrzebowanie na te witaminę, więc na pewno dawka po duszeniu wciąż będzie dość wysoka 😉
Tak czy inaczej, chyba muszę częściej gotować na parze.. 🙂
Anonimowy
25 listopada 2014 o 14:23Masz mało wiedzy jak na studentkę. Miażdżyca a cholesterol hehe. Poczytaj sobie książki Jerzego Zięby, życzę zrozumienia dietetyki, nie powtarzania profesorów na uczelni…
Agata
25 listopada 2014 o 14:55Nie po to jak słusznie zauważyłaś/łeś byłam studentką dietetyki, żeby mieć w poważaniu słowa wykładowców. (nie wspomnę już o tym, że student chyba dopiero się uczy a nie wszystko wie, ale może ja żyje w innym wymiarze..)
Gdybym opierała się na czytaniu mądrych książek 21 wieku już dawno byłabym weganką na diecie bezglutenowej jedzącą jedynie marchewkę wyhodowaną na własnym balkonie, bo wszystko inne jest szkodliwe.
Startuj na wykładowcę uczelni medycznej, najwyżej masz lepszą widzę 😉
Anonimowy
25 września 2016 o 13:44Zięba jako autorytet 😉 Nie mam więcej pytań.
Anonimowy
25 września 2016 o 13:43W wątróbce toksyny ;D Czy masz jakieś poważne źródło tych faktów, czy powtarzasz blogowe plotki? To samo z cholesterolem…
W każdym razie dzięki za przepis, trudno znaleźć coś o wątróbkach niewieprzowych